"Po kieliszku" dwukrotnie wsiadł za kierownicę.
Dwa razy w ciągu jednego dnia został zatrzymany do kontroli drogowej 20-letni mieszkaniec gm. Opalenica. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że w obu przypadkach siedzący za kółkiem młodzieniec był pod wpływem alkoholem. Teraz za swój kompletny brak odpowiedzialności nie tylko straci prawo jazdy, ale także zapłaci wysoką grzywnę.
W sobotę o 1:30 na ul. Ogrodowej w Opalenicy miejscowi policjanci zatrzymali do kontroli drogowej kierującego fiatem. W trakcie badania stanu trzeźwości okazało się, że 20-letni mieszkaniec gm. Opalenica ma w swym organizmie blisko 0,5 promila alkoholu. Kierującemu zatrzymano prawo jazdy. Pojazd, który prowadził młodzieniec, został zabezpieczony przez trzeźwego brata. Jak tłumaczył policjantom jechał po alkohol, który zamierzał wypić wspólnie z kolegami za minione niedawno urodziny.
Niespełna kilkanaście godzin od zwolnienia ten sam mężczyzna, ponownie kierując samochodem został zatrzymany przez policjantów nowotomyskiej „drogówki” w miejscowości Terespotockie. Jak się okazało 20-latek nie zdążył wytrzeźwieć po zakrapianej alkoholem imprezie urodzinowej. Urządzenie ponownie wykazało blisko 0,5 promila. Tym razem poruszał się samochodem kolegi.
Teraz o jego dalszym losie zadecyduje sąd.
W minioną sobotę nowotomyscy policjanci zatrzymali także trzech innych kierowców którzy wykazali się podobnym brakiem wyobraźni. Rekordzista miał w swoim organizmie blisko 3 promile alkoholu.
Pierwszy z nich wpadł w ręce mundurowych po 15. 35-letni Adam S. został zatrzymany w miejscowości Porażyn Wieś, kierowca forda miał ponad promil. Zaledwie po 2 godzinach w Urbanowie zatrzymano 37-letniego Krzysztofa S., kierował polonezem, policjanci stwierdzili blisko promil. W trakcie kontroli okazało się również, że 37-latek nie posiada uprawnień do kierowania samochodami. U trzeciego z nich, niechlubnego sobotniego rekordzisty, 33-letniego Roberta J. mieszkańca gm. Nowy Tomyśl, kierowcy osobowego audi badanie wykazało blisko 3 promile. Mężczyzna jednak nie miał zamiaru poddać się bez walki. Wpadł w ręce mundurowych dopiero po pościgu. Bo jak tylko zobaczył stojącego na poboczu policjanta dającego mu sygnał do zatrzymania, bez chwili wahania wcisnął gaz do dechy. Zatrzymano go dopiero na ul. Wolsztyńskiej w Borui Kościelnej.